Refleksyjna muzyka Leonarda Cohena. Kiedyś wracałam szczęśliwa z jego płytą z Niemiec . W Polsce można było sobie wtedy tylko o tym pomarzyć , żeby kupić płytę Leonarda Cohena , nierealne . Był to rok 1986. Dużo czasu minęło....
Jaki miły poranek :)) Cohen jakiego znałam z początku lat 80-tych (z jeszcze wcześniejszych utworów) był taki tajemniczy, poetycki, tak pasował do tej całej zaangażowanej poezji śpiewanej (podobno nigdzie, poza Kanadą, nie był tak popularny jak w Polsce). Jego późniejsze płyty bardzo mnie zdegustowały i traktowałam je jak disco-polo; na szczęście objawił się po latach w "Ten new songs", inne niż dawne pieśni, bo czasy się zmieniają, ale jakże magnetyzujące. No nie mogę wysłać komentarza, bo mi muzyka zniknie :) lecę włączyć płytę.
TAAAK :) Cohen jest,, zaraźliwy" z tego okresu poetyckiego, później stał się komercyjny , a komercja często gubi ducha. Miałam podobne wrażenia do Twoich, późny Cohen śpiewał inaczej:)
Jaki miły poranek :)) Cohen jakiego znałam z początku lat 80-tych (z jeszcze wcześniejszych utworów) był taki tajemniczy, poetycki, tak pasował do tej całej zaangażowanej poezji śpiewanej (podobno nigdzie, poza Kanadą, nie był tak popularny jak w Polsce). Jego późniejsze płyty bardzo mnie zdegustowały i traktowałam je jak disco-polo; na szczęście objawił się po latach w "Ten new songs", inne niż dawne pieśni, bo czasy się zmieniają, ale jakże magnetyzujące.
OdpowiedzUsuńNo nie mogę wysłać komentarza, bo mi muzyka zniknie :) lecę włączyć płytę.
TAAAK :) Cohen jest,, zaraźliwy" z tego okresu poetyckiego, później stał się komercyjny , a komercja często gubi ducha. Miałam podobne wrażenia do Twoich, późny Cohen śpiewał inaczej:)
OdpowiedzUsuń